Wujek nie dostał spadku i zaczął walkę… Powód, dla którego uważa, że mu się należy, jest absurdalny
Jan, mój wujek, od zawsze uchodził w rodzinie za człowieka, który lubił być w centrum uwagi. Głośny, zawsze coś komentował, zawsze wszystko wiedział najlepiej. Nie brakowało mu też dumy – twierdził, że to on najbardziej dbał o brata, mojego ojca, kiedy ten był już na starość słabszy i coraz bardziej samotny.
Kiedy ojciec odszedł, wszyscy czekaliśmy z niepewnością na odczytanie testamentu. Jan przyjechał na spotkanie pełen przekonania, że brat na pewno o nim pamiętał. Przecież wpadał na herbatę! W końcu to on był tym „kochaniejszym” z rodzeństwa. Zawsze pomocny, zawsze gotowy dać radę, nawet jeśli nikt o nią nie prosił.
Testament, który wszystko zmienił
Odczytanie testamentu odbyło się w kameralnym gronie, w biurze notariusza. Byłem tam ja, moja siostra i oczywiście Jan – wujek, który już w drzwiach rozpowiadał wszystkim, jak to razem z ojcem pili herbatę i jak często się widywali. Notariusz przystąpił do pracy, otworzył dokument i zaczął czytać.
Ojciec zostawił mi i mojej siostrze niemal cały swój majątek – dom, działki, oszczędności. To, co usłyszał Jan, musiało być dla niego jak kubeł zimnej wody.
– A gdzie ja? – rzucił od razu po odczytaniu testamentu. – Przecież to niemożliwe! Przecież byliśmy sobie bliscy, zawsze go odwiedzałem!
Zapanowała niezręczna cisza. Notariusz, wyraźnie zaskoczony, spojrzał na wujka.
– Testament jest w pełni zgodny z prawem.
Ale Jan nie mógł tego przełknąć.
Wybuch wściekłości
– To absurd! – wrzasnął, podnosząc się z krzesła. – Ja, brat, nic?! Przecież co tydzień u niego byłem! Piliśmy herbatkę, rozmawialiśmy, to ja się nim opiekowałem, kiedy wy… gdzie wy wtedy byliście?!
Nie dało się go uspokoić. Słowa wypadały z jego ust jak lawina, pełne gniewu i frustracji. Uważał, że zasługuje na coś więcej – przecież nie robił tego wszystkiego za darmo! Jego zdaniem sam fakt, że odwiedzał brata, wystarczył, by dostał część majątku. Ale nikt nie zamierzał zmieniać decyzji zmarłego.
– Ojciec wiedział, co robi – powiedziała spokojnie moja siostra. – Jeśli nie chciał ci nic zapisać, to musiał mieć swoje powody.
– Powody? Jakie powody?! – Jan wybuchnął. – Bo co? Bo byłem za szczery, za prostolinijny?! Ja wiedziałem, że kiedyś mi się to odpłaci!
Prawdziwa twarz wujka
Sytuacja wymknęła się spod kontroli. Wujek postanowił podważyć testament. Rozpętała się rodzinna wojna, której nikt się nie spodziewał. W sądzie, przy świadkach, opowiadał o swoich licznych wizytach u brata, o tym, jak opiekował się nim w trudnych chwilach. Ale z czasem wyszło na jaw, że te herbatki wcale nie były tak częste, jak Jan opowiadał. Co więcej, ojciec przed śmiercią wielokrotnie mówił, że nie ufa Janowi. Że traktuje wszystko, nawet rodzinne więzi, jak interes. Dawał mu jednak drugą szansę, ale wujek jej nie wykorzystał.
Sprawa testamentu była jasna. Sąd oddalił żądania wujka, a my wróciliśmy do naszych spraw. Jan? Wciąż pieklił się na wszystkich, a naszą rodzinę zaczął omijać szerokim łukiem. W końcu przestał nas odwiedzać, nawet na herbatkę.
A Ty, co byś zrobił?
Czy zdarzyło Ci się kiedyś znaleźć w podobnej sytuacji? Jak zareagowałbyś na miejscu Jana? Czy sądzisz, że testament to ostateczna wola, której nie można kwestionować? Daj znać w komentarzach na Facebooku, co myślisz!
Comments