W piątek, 21 listopada 2025 roku, Sejm przyjął nowelizację ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną. To polska implementacja unijnego Aktu o usługach cyfrowych (DSA), który reguluje zasady moderacji treści, odpowiedzialność platform internetowych oraz nadzór nad gigantami cyfrowymi w całej Unii Europejskiej. Rząd podkreśla, że celem zmian jest zwiększenie ochrony użytkowników oraz przyspieszenie usuwania nielegalnych materiałów, jednak krytycy ostrzegają przed zagrożeniem dla wolności słowa i ryzykiem „miękkiej cenzury” realizowanej przez państwowe urzędy.
Motywacja i kontekst uchwalenia ustawy
Choć regulacje mogą wydawać się skomplikowane i techniczne, prawdziwe emocje ujawniają się tam, gdzie rozpatruje się, komu zostanie przekazana realna kontrola nad treściami w sieci. Ustawa stawia fundamentalne pytania o przyszłość wolności debaty publicznej oraz granice ingerencji państwa w internet. Kto będzie decydował, które treści zostaną usunięte, a które pozostaną dostępne? Te kwestie prowadzą do złożonego konfliktu na styku prawa, technologii i polityki.
Podział kompetencji między trzema urzędami
System nadzoru nad platformami internetowymi został podzielony między trzy instytucje: UKE, KRRiT oraz UOKiK. Prezes Urzędu Komunikacji Elektronicznej pełni rolę koordynatora ds. usług cyfrowych, rozpatrując skargi na platformy oraz współpracując z Komisją Europejską i innymi państwami członkowskimi. Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji będzie nadzorować serwisy wideo, takie jak YouTube i podobne platformy udostępniające nagrania. Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów zajmie się e-commerce oraz ochroną praw konsumentów.
Ustawa wprowadza także szybkie procedury nakazów usunięcia określonych nielegalnych treści. Dotyczą one katalogu 27 czynów zabronionych według Kodeksu karnego. Platformy będą musiały reagować szybciej i skuteczniej, wykonując jedno kliknięcie „remove” po wykryciu nielegalnych materiałów.

Co to oznacza dla użytkowników internetu?
Użytkownicy napotykający rażąco bezprawne treści – takie jak nawoływanie do przemocy, oszustwa czy sprzedaż podróbek – mogą liczyć na znacznie szybszą reakcję platform internetowych. W procesie usuwania nielegalnych materiałów będą uczestniczyć trzy państwowe instytucje, które w razie potrzeby będą mogły wymusić odpowiednie działania. W efekcie serwisy internetowe znajdą się pod większą presją, aby działać sprawniej i bardziej transparentnie.
Ustawa wprowadza również rozbudowaną ścieżkę odwoławczą dla użytkowników nadzorowanych platform oraz przewiduje bliższą współpracę z instytucjami Unii Europejskiej, co stanowi pozytywny sygnał dla ochrony praw internautów.
Kontrowersje i perspektywy
Mimo zapewnień o poprawie bezpieczeństwa w internecie, granica między „porządkowaniem” sieci a nadużyciem władzy pozostaje kwestią sporną i budzącą emocje. Krytycy zwracają uwagę na ryzyko nadmiernej kontroli państwa nad wolnością wypowiedzi i obawy, że nowe narzędzia mogą zostać wykorzystane jako instrument politycznej cenzury.
Ustawa została uchwalona przez Sejm i oczekuje na decyzję Senatu oraz podpis prezydenta, który ostatecznie zalegalizuje nowe prawo w Polsce.