Przyłapali ich w środku nocy. Kolejny incydent na torach

Wieczorne działania służb w Przemyślu, podczas których użyto granatów hukowych i zatrzymano obcokrajowców w mieszkaniu, wzbudziły liczne pytania. Zgłoszenie dotyczyło nietypowego zachowania przy torach kolejowych, a szybko przerodziło się w poważniejszą sprawę.

Co wywołało policyjną akcję w Przemyślu?

Akcja rozpoczęła się od zgłoszenia mieszkańca miasta, który dzień wcześniej zauważył dwie osoby zachowujące się niepokojąco w pobliżu infrastruktury kolejowej. Policja potraktowała sprawę bardzo poważnie. Wieczorem 3 grudnia funkcjonariusze wkroczyli do mieszkania przy ulicy Rejtana, gdzie przebywały wskazane osoby.

Mundurowi zastosowali siłowe wejście, wykorzystując granaty hukowe, by zaskoczyć i obezwładnić obecnych. W środku znajdowała się para obywateli Brazylii, mieszkająca w Przemyślu od listopada. Zostali oni zatrzymani i przewiezieni na komisariat w celu dalszych czynności. Sytuacja wzbudziła ogromne zainteresowanie, zwłaszcza ze względu na użycie środków przymusu bezpośredniego.

obrazek

Ustalenia prokuratury dotyczące interwencji na ul. Rejtana

Rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Przemyślu, prokurator Marta Pętkowska, w rozmowie z Polsat News podkreśliła, że wbrew doniesieniom z internetu „żadnych strzałów nie było”. Policjanci użyli wyłącznie granatów hukowych, co umożliwiło wejście do mieszkania.

Zatrzymana kobieta i mężczyzna z Brazylii zostali przesłuchani jako świadkowie i wkrótce zwolnieni do domu. Na razie nie postawiono im zarzutów, ale prokuratura bada wątek możliwej działalności szpiegowskiej. Śledczy zaznaczają, że dokładna analiza wszystkich okoliczności jest priorytetem, a zgłoszenia o osobach obserwujących torowiska nie mogą być lekceważone – zwłaszcza w obecnej sytuacji bezpieczeństwa w kraju.

Sabotaże na infrastrukturę kolejową w Polsce – czujność służb rośnie

Ważnym tłem sprawy są ostatnie incydenty sabotażu infrastruktury kolejowej w Polsce. W listopadzie doszło do dwóch poważnych zdarzeń na trasie Warszawa–Lublin. W miejscowości Mika eksplozja uszkodziła tory, a w pobliżu stacji Gołąb pociąg z około 500 pasażerami musiał gwałtownie zahamować z powodu uszkodzonej linii.

Za te czyny odpowiadali dwaj obywatele Ukrainy: Jewhienij Iwanow oraz Ołeksandr Kononow, którzy po ich dokonaniu uciekli na Białoruś. Według śledczych działali na zlecenie rosyjskiego wywiadu. Wobec podejrzanych wydano listy gończe i Europejski Nakaz Aresztowania.

Dlatego każda niepokojąca aktywność przy torach jest teraz traktowana z najwyższą powagą. Nawet interwencja z 3 grudnia, zakończona zwolnieniem zatrzymanych, jest wnikliwie badana przez służby w poszukiwaniu ewentualnych powiązań i pełnego obrazu zdarzenia.

Comments
Loading...
error: Treść zabezpieczona !!