Przy kolacji teściowa nagle zapytała mnie, czy wiem, kto naprawdę jest właścicielem naszego mieszkania… Wtedy wybuchła afera
Kolacja zapowiadała się zupełnie zwyczajnie. Było ciepło i rodzinnie, choć atmosfera wydawała się odrobinę napięta, jakby wszyscy czekali na coś, co ma się wydarzyć. Teściowa, jak zwykle, siedziała naprzeciwko mnie, ściskając widelec z nieco zbyt wielkim zaangażowaniem. Od początku czułam, że ma coś na myśli, ale nie spodziewałam się, że jedno jej pytanie wywoła taką burzę.
Od dłuższego czasu w naszej rodzinie działo się coś dziwnego. Teściowa i szwagierka zachowywały się, jakby miały szczególne prawa do naszego mieszkania. Często się u nas pojawiały, nawet bez zapowiedzi, a ja czułam się coraz bardziej jak intruz w swoim własnym domu. Mąż bagatelizował sprawę, twierdząc, że „tak już jest w rodzinie”. Ale kiedy teściowa nagle zadała pytanie, nie dało się już dłużej unikać prawdy.
„Czy wiesz, kto jest właścicielem mieszkania?”
Teściowa spojrzała na mnie z dziwnym uśmiechem i zapytała:
- A wiesz, kto naprawdę jest właścicielem tego mieszkania?
Zaskoczyła mnie. Przecież myślałam, że to nasze wspólne mieszkanie, kupione za wspólne oszczędności. Mój mąż zawsze mówił, że jesteśmy pełnoprawnymi właścicielami. Ale teraz jej pytanie sprawiło, że zaczęłam wątpić.
Spojrzałam na męża, oczekując jakiegoś wyjaśnienia, ale on tylko spuścił wzrok, jakby chciał zniknąć. To był pierwszy znak, że coś jest nie tak. Teściowa patrzyła na niego z jakimś dziwnym triumfem w oczach. Już wtedy poczułam, że sprawy przybiorą zły obrót.
- Jak to? – zapytałam. – Przecież to nasze mieszkanie, kupiliśmy je razem, tak?
Mąż unikał odpowiedzi, a ja czułam, że atmosfera gęstnieje z każdą sekundą.
Dlaczego mieszkanie było przepisane na jego siostrę?
- To mieszkanie jest zapisane na moją siostrę – powiedział w końcu, patrząc na mnie z wyrzutem, jakbym to ja była winna całej sytuacji.
Zamarłam. Jak to możliwe? Jak mógł mi tego nie powiedzieć? Przez tyle lat żyliśmy tutaj, myśląc, że to nasz wspólny dom, a okazało się, że prawdziwą właścicielką jest jego siostra.
- Dlaczego mi tego nie powiedziałeś?! – wykrzyknęłam, czując, jak narasta we mnie gniew. – Przecież to nasz dom! Jak mogłeś ukrywać przede mną coś takiego?
Mąż był wyraźnie spięty, jakby nie chciał wchodzić w szczegóły, ale nie zamierzałam odpuścić. Musiałam wiedzieć, dlaczego to zrobił.
- Bo wiedziałem, że się wściekasz – rzucił w końcu. – Kiedy kupowaliśmy to mieszkanie, nie mieliśmy wystarczającej zdolności kredytowej. Moja siostra wzięła na siebie kredyt, a my tylko go spłacamy. Ale to ona jest właścicielem.
Dlaczego wybuchła awantura?
To wyznanie było jak cios. Przez tyle lat mąż trzymał mnie w nieświadomości, pozwalając mi wierzyć, że to nasze wspólne mieszkanie. A teraz okazało się, że cała ta sytuacja była zaaranżowana z jego siostrą, bez mojej wiedzy. Teściowa patrzyła na mnie z zadowoleniem, jakby czekała na tę chwilę.
- Nie mogłeś mi tego powiedzieć wcześniej? – zapytałam, a gniew zaczynał wzbierać we mnie coraz bardziej. – Jak mogłeś ukrywać przede mną coś tak ważnego?
Mąż próbował się bronić, twierdząc, że robił to „dla dobra rodziny”, ale dla mnie było to tylko kolejne kłamstwo. Czułam, jak łzy napływają mi do oczu. Teściowa siedziała z triumfalnym uśmiechem, jakby to ona była teraz prawdziwym właścicielem naszego życia.
- A więc wszystko, co do tej pory myślałam, to było kłamstwo? – spytałam, próbując zrozumieć, jak to możliwe, że przez tyle lat żyliśmy w tej fikcji.
Mąż milczał. Wiedział, że nie ma już nic do dodania. Prawda wyszła na jaw, a ja musiałam teraz podjąć decyzję, co dalej. Czy mogę mu jeszcze zaufać?
Co Wy o tym myślicie? Jak byście postąpili na moim miejscu? Dajcie znać w komentarzach na Facebooku!
Comments