Dominika Clarke, znana jako mama “pięcioraczków z Horyńca”, wraz z rodziną kilka miesięcy temu przeniosła się do Tajlandii. Stamtąd regularnie dzieli się swoimi codziennymi doświadczeniami i przeżyciami. Ostatnio jednak na jej profilu pojawił się alarmujący wpis o niezwykłej sytuacji, jaka miała miejsce w ich domu – pojawiła się tam policja, a funkcjonariusze przeprowadzili przeszukanie pomieszczeń, zdjęć oraz filmów.
Nieoczekiwana wizyta policji w domu Clarke’ów
Na profilu Dominiki Clarke niedawno pojawiła się relacja opisująca dramatyczne wydarzenia. Matka pięcioraczków przekazała, że do ich domu wkroczyło kilku policjantów, którzy rozpoczęli szeroko zakrojone przeszukanie:
Wczoraj przekroczyliśmy nowy poziom absurdu: czterech policjantów w moim domu […] Przeszukane pokoje, zdjęcia, filmy – wszystko po to, by znaleźć dowód na to, że „tam na pewno coś jest nie tak” – napisała Dominika Clarke.
Mimo intensywnych działań funkcjonariuszy, matka piątków dzieci zaznaczyła, że czynności nie wykazały żadnych nieprawidłowości:
I co? I nic. Rzeczywistość okazała się zbyt zwyczajna, zbyt normalna, zbyt szczęśliwa jak na potrzeby jej narracji – dodała.
Co mogło sprowokować wizytę policji?
Dominika Clarke zasugerowała, że interwencja policji mogła być związana z działaniami jednej z internautek, którą w swoim wpisie określiła jako „naczelną hejterkę”. Ta osoba najwyraźniej podsycała wątpliwości dotyczące opieki nad dziećmi, co mogło wpłynąć na decyzję służb o przeszukaniu domu rodziny:
Przecież w wyobraźni pani N (naczelnej hejterki) nasza codzienność to nie rodzina, tylko scena z kryminału […] Zastanawiam się, jak daleko może sięgnąć ludzka wyobraźnia, gdy ktoś za wszelką cenę chce udowodnić, że jego lęki i porażki są rzeczywistością innych ludzi… – napisała Clarke.
Inspiracją dla takich oskarżeń mógł być wpis, który Noemi Pawlak, jedna z krytykujących, opublikowała na Facebooku. Sugerowała w nim, że jeden z pięcioraczków był rzekomo związany podczas podawania inhalacji:
Obiecałam sobie po ostatniej akcji: „Noemi, daj sobie spokój. Próbowałaś coś z tym zrobić i jedyne co dostałaś w zamian to hejt i groźby”. Ale od wczoraj chce mi się płakać. Płakać nad 2,5-latkiem, który ma dysplazję oskrzelowo-płucną i który dostaje inhalacje (bez leków) związany (!!!). Mama, zamiast do lekarza, (bo każdy rodzic skrajnego wcześniaka wie, czym grozi zwykła infekcja dróg oddechowych u dziecka z dysplazją) na stopy nakłada mu (chyba?) cebulę. Skoro 2,5-latek nawet nie walczy z tym, że jest związany, to co musi dziać się za kulisami i jak często do tego dochodzi? Jak długo nikt nie będzie nic z tym robił? Jak długo będziemy świadkiem czegoś takiego? – pisała na Facebooku Pawlak.
Po ujawnieniu informacji o wizycie policji, Noemi Pawlak stanowczo zaprzeczyła, że ma z nią jakikolwiek związek, jednocześnie dziękując internautom za wsparcie w nagłaśnianiu sprawy dotyczącej zdrowia dziecka:
Imponuje mi na swój sposób to, że w Polsce wszystko jest winą Tuska a u Clarków moją, ale z tym nalotem policji w Tajlandii nie miałam nic wspólnego. Tym razem to nie ja. Jednocześnie chciałam podziękować tysiącom ludzi w różnych miejscach w internecie za próbę nagłośnienia sprawy związanego 2,5-latka. I jeszcze jedno, cieszę się, że moje zasięgi, zbudowane w lepszych czasach planowanego contentu mogą się teraz przydać do tego typu walki. Dzięki – napisała Pawlak.
Kim są “pięcioraczki z Horyńca”?
Rodzina Clarke zyskała w Polsce ogromną popularność po narodzinach pięcioraczków w 2023 roku. Odtąd ich życie stało się publiczne, a Dominika Clarke chętnie dzieli się z kibicami kolejnych etapów swojej wielodzietnej rodziny, która liczy aż 11 dzieci. Przeprowadzka do Tajlandii miała być nowym, lepszym rozdziałem ich życia, jednak tym razem pojawiły się dramatyczne wydarzenia, które wstrząsnęły internautami.