Kupiliśmy miesiąc temu swoje mieszkanie i od razu po przeprowadzce mój mąż dorobił klucze dla swoich rodziców. O tym dowiedziałam się w najmniej oczekiwanym momencie ….
Minął ledwie miesiąc, odkąd wprowadziliśmy się do naszego nowego mieszkania. Wydawało się, że wszystko idzie w dobrym kierunku. Nowa przestrzeń, nowe możliwości, nasz własny kąt – wreszcie poczułam, że zaczynamy prawdziwie samodzielne życie. A jednak ta radość szybko zgasła, gdy pewnego dnia wróciłam z pracy i zastałam w kuchni… moją teściową, krzątającą się przy garnkach.
Nie tak to sobie wyobrażałam.
Niespodzianka w kuchni
Weszłam do mieszkania po długim dniu pracy, marząc o chwili odpoczynku i spokoju. Już od progu poczułam zapach gotowanego obiadu. Pomyślałam: „O, mąż mnie zaskoczył, jak miło!” Ale kiedy weszłam do kuchni, w moim wzroku spotkała się teściowa, która stała nad garnkiem z zupą. „O, wróciłaś już?” – zapytała, jakby to było coś zupełnie naturalnego, że gotuje w naszej kuchni.
Zaskoczenie? To mało powiedziane.
Nie wiedziałam, co powiedzieć, przez chwilę stałam tam w milczeniu, obserwując, jak teściowa przyrządza obiad, jakby to było jej miejsce. Gdy odzyskałam głos, zapytałam: „Skąd masz klucze?” To pytanie zawisło w powietrzu, a w odpowiedzi usłyszałam tylko jedno słowo: „Twój mąż.”
Jak to możliwe?
Okazało się, że mój mąż dorobił klucze dla swoich rodziców zaraz po naszej przeprowadzce. Kiedy usłyszałam te słowa, poczułam, jak narasta we mnie złość. Złość, ale też rozczarowanie. Jak mógł to zrobić bez mojej wiedzy, bez choćby słowa na ten temat? Nie chodziło o sam fakt dorobienia kluczy, ale o brak rozmowy, brak zaufania i poczucia, że to nasze wspólne decyzje.
Wieczorem, gdy mąż wrócił z pracy, doszło do rozmowy. A może raczej – do kłótni. „Dlaczego nie powiedziałeś mi o kluczach?” – zapytałam, próbując zachować spokój, choć w środku kipiałam. „To moi rodzice, chciałem, żeby czuli się swobodnie” – odpowiedział, jakby to wyjaśniało wszystko. Dla mnie jednak to była kwestia prywatności. „To jest nasz dom” – powiedziałam z naciskiem. „Chcę wiedzieć, kto ma do niego dostęp.”
Mąż tłumaczył, że miał dobre intencje, ale dla mnie to nie zmieniało faktu, że zostałam postawiona przed faktem dokonanym.
Czy mieliście podobną sytuację?
Czy uważacie, że mąż postąpił słusznie, dorabiając klucze bez konsultacji? A może to ja przesadzam? Dajcie znać, co o tym sądzicie, w komentarzach na Facebooku!
Comments