Od pięciu lat syn nie rozmawia z Sylwią. A wszystko dlatego, że odmówiła oddania im swojego mieszkania…a po 5 latach syn wraca i…

Sylwia siedziała wpatrzona w deszcz za oknem, który zdawał się oddawać jej nastrój. Czuła się pusta. Jej syn, Dawid, od pięciu lat nie odzywał się do niej. Próbowała zrozumieć, co zrobiła źle. Zawsze była dla niego dobrą matką, tak myślała. Dawid zawsze był uważny i pomocny, szczególnie kiedy jako dziecko pomagał jej w domu. Czuła dumę z tego, kim się stał. Była przekonana, że dobrze go wychowała.

Wspomnienia wracały jak niechciane cienie. Dawno temu, gdy była jeszcze młoda, zakochała się w koledze z klasy. Zaszła w ciążę, a on, choć nie okazał entuzjazmu, zgodził się na ślub. Przez kilka lat żyli razem, ale po narodzinach Dawida ich związek zaczął się rozpadać. Pewnego dnia jej mąż po prostu ją opuścił, twierdząc, że są dla siebie obcy. Sylwia, zbyt zajęta wychowywaniem dziecka, nawet nie próbowała go zatrzymać.

Dawid dorósł, skończył studia, założył firmę i poślubił Kamilę, dziewczynę, która szybko zauważyła jego potencjał. Sylwia z początku próbowała nawiązać relację z synową, ale ta odrzucała jej próby. Pewnego dnia Dawid przyszedł do matki z propozycją: chciał sprzedać jej mieszkanie i swoje, by kupić większe, nowoczesne lokum dla siebie i żony. Sylwia miała przeprowadzić się do starego domu na wsi, gdzie nikt już od lat nie mieszkał. Zrozumiała, że syn chce się jej pozbyć, ale próbowała to zignorować.

Kiedy Dawid zobaczył, że matka nie jest chętna do oddania mieszkania, jego cierpliwość wyczerpała się. Krzyczał, że jej decyzja jest egoistyczna, a Sylwia tylko milczała, nie wierząc w to, co słyszy. Z jej syna, którego niegdyś kochała nad życie, pozostał tylko cień.

Od tego momentu zerwali kontakt. Mijały lata, a Sylwia coraz bardziej czuła się samotna. Próbowała nawiązać rozmowę, ale Dawid odwracał wzrok, kiedy widział ją na ulicy. Dowiedziała się od sąsiadów, że ma wnuka, którego nigdy nie widziała. Każda próba spotkania kończyła się niepowodzeniem, a synowa unikała jej jak ognia.

 

Sylwia wpatrywała się w krople deszczu, które leniwie spływały po szybie, gdy nagle usłyszała dzwonek do drzwi. Serce jej zamarło. Odkąd zerwała kontakt z Dawidem, nie spodziewała się gości, a tym bardziej o tej porze. Z wahaniem podeszła do drzwi, a gdy je otworzyła, jej oczy rozszerzyły się z zaskoczenia. Na progu stał Dawid.

Jego twarz była inna niż wtedy, gdy widziała go ostatni raz – wydawał się zmęczony, jakby życie odebrało mu całą energię. W jego oczach jednak dostrzegła coś, co od razu wzbudziło jej nadzieję – ciepło, którego brakowało przez te wszystkie lata.

– Mamo, musimy porozmawiać – powiedział cicho, niemal błagalnie.

Z trudem przełknęła ślinę, próbując opanować emocje. W końcu zrobiła krok w tył, zapraszając go do środka. Nie zamienili słowa, gdy przechodził obok niej, a Sylwia poczuła, jak serce bije jej coraz szybciej. Coś w powietrzu zdawało się zmieniać, jakby ciężar wszystkich lat ciszy miał w końcu opaść.

Usiedli naprzeciwko siebie przy kuchennym stole. Deszcz stukał o szyby, a czas zdawał się zwalniać. W końcu Dawid, patrząc na swoje dłonie, zaczął mówić.

– Kamila odeszła – powiedział, a Sylwia uniosła brwi z zaskoczenia. – Zabrała syna i… nie wiem, co robić. Myślałem, że wszystko mam pod kontrolą, ale wszystko się rozpada.

Słowa płynęły z jego ust, jakby w końcu coś pękło. Sylwia słuchała go, jak nigdy wcześniej. Jej serce rwało się, by przytulić syna, ale jednocześnie czuła niepokój. Było coś, czego nie rozumiała. Czyżby to było zbyt piękne, by mogło być prawdziwe?

– Dawid, czemu przyszedłeś dopiero teraz? – zapytała, a w jej głosie słychać było mieszankę smutku i nadziei.

Dawid spojrzał jej w oczy, a potem westchnął.

– Zrozumiałem, że nie mogę tego naprawić bez ciebie. Zawsze starałem się wszystko kontrolować, ale… – Zawahał się, jakby walczył ze sobą. – Kiedy Kamila odeszła, zacząłem widzieć rzeczy inaczej. Zacząłem śnić o starym domu na wsi. O nas.

 

– O tym, jak było, kiedy byłem dzieckiem. – Dawid przerwał na chwilę, jakby zbierał myśli. – I zrozumiałem, że tak naprawdę nigdy nie chciałem cię stracić, mamo. Ale wtedy byłem… zły, zagubiony.

Sylwia milczała, czując, jak mieszają się w niej różne emocje. Ból minionych lat, ale także iskra nadziei. Czy to możliwe, że wszystko mogło się zmienić?

– Nie wiedziałem, jak wrócić – kontynuował Dawid. – Kamila zawsze mówiła, że muszę myśleć o nas, o przyszłości, a ja… ja zapomniałem, co było naprawdę ważne. Dopiero teraz to rozumiem.

Sylwia przyglądała się synowi, który wydawał się inny. Jego duma, jego upór – wszystko to jakby opadło, odsłaniając chłopca, którego znała. W końcu zdobyła się na odwagę i wyciągnęła do niego rękę.

– Dawid… – zaczęła cicho, a jej głos drżał. – To nie będzie łatwe, ale jeśli chcesz, możemy spróbować naprawić to, co straciliśmy.

Dawid spojrzał na nią z wdzięcznością, po czym ujął jej dłoń. Deszcz nadal padał, ale w środku coś się zmieniało – powoli, nieśmiało, ale nieodwracalnie. W powietrzu unosiła się obietnica nowego początku, nawet jeśli miało to wymagać czasu.

Sylwia wiedziała, że nie wszystko można naprawić od razu. Rany były zbyt głębokie, a lata ciszy odcisnęły swoje piętno. Ale teraz, siedząc naprzeciwko swojego syna, po raz pierwszy od dawna poczuła, że nie jest już sama. I to wystarczyło, by uwierzyć, że z czasem wszystko może wrócić na właściwe tory.

Comments

Loading...
error: Treść zabezpieczona !!