Europejski kraj rusza z falą deportacji bezdomnych migrantów z UE. Najliczniejszą grupą Polacy
Na Zachodzie Europy coraz bardziej dostrzegalne są napięcia związane z polityką wobec migrantów pochodzących z krajów Europy Środkowo-Wschodniej. Władze tych państw zaostrzają środki wobec problemu bezdomności wśród przyjezdnych. Szczególną uwagę poświęca się Polakom, których życie na emigracji przestało być obietnicą lepszego jutra, a stało się codzienną walką o przetrwanie. Wielu z nich teraz stoi w obliczu trudnych decyzji, które mogą skutkować deportacją do kraju.
Bezdomność wśród Polaków na Zachodzie – skala problemu
Państwa zachodnie od dawna były postrzegane jako miejsca otwarte na migrantów oraz atrakcyjne pod względem pracy i zarobków. Wiele osób z Polski przybywało tam w poszukiwaniu stabilizacji i lepszego bytu. Niestety, ostatnie lata przyniosły gwałtowne zmiany. W wyniku rosnącej inflacji i kryzysu mieszkaniowego coraz więcej ludzi traci domy, co zmusza ich do życia na ulicach największych miast Europy.
Bezdomność migrantów stała się tematem głośnej debaty społecznej i politycznej. Szczególnym przykładem jest Berlin, gdzie przebywa wielu bezdomnych Polaków. Z danych niemieckiego rządu wynika, że liczba osób bezdomnych w Niemczech podwoiła się w ciągu ostatnich dwóch lat. Polacy są wśród nich największą grupą cudzoziemców – aktualnie ponad 100 tysięcy mieszka na ulicach niemieckich metropolii. Przyczynami takiej sytuacji często są utrata pracy sezonowej, problemy zdrowotne czy rozpad więzi rodzinnych.
Podobne zjawisko obserwujemy także w Wielkiej Brytanii, Irlandii, Francji, Belgii oraz Holandii. Pod presją opinii społecznej władze holenderskie zaczęły wdrażać ostre działania wobec migrantów, którzy nie spełniają warunków samodzielnego utrzymania lub uchodzą za uciążliwych. Skutkiem tego są transfery, czyli deportacje obywateli UE.
Teoria a praktyka – swoboda przemieszczania się migrantów w UE
Choć zasada swobodnego przepływu osób jest jednym z podstawowych praw Unii Europejskiej, nie wszyscy mieszkańcy mają równy dostęp do tego przywileju. Holenderskie prawo zezwala na wydalenie obywatela UE, jeśli nie spełnia on warunków legalnego pobytu, takich jak podjęcie pracy, nauki lub posiadanie wystarczających środków na życie.
Formalnie są to procedury administracyjne, lecz dla wielu osób bezdomnych i dotkniętych uzależnieniami stają się one dramatem. Eksperci określają to zjawisko jako „czyszczenie ulic” lub próbę uporządkowania chaosu, podczas gdy w centrum znajdują się przede wszystkim przybysze z takich krajów jak Polska i Rumunia.
Państwo holenderskie chciało się mnie pozbyć, bo nie pracowałem i nie miałem żadnych dokumentów ani zakwaterowania – opowiada 42-letni Polak, deportowany w lutym 2025 roku, którego skomplikowaną sytuację życiową opisano w obszernym tekście na łamach Balkan Insight.
Organizacje pozarządowe zwracają uwagę na brak systemowego wsparcia dla migrantów w trudnej sytuacji życiowej. Procedury deportacyjne często są prowadzone bez zapewnienia pełnego dostępu do tłumacza czy pomocy prawnej. Wiele z deportowanych osób wraca po kilku tygodniach do Holandii, co tworzy błędne koło: bezdomność – deportacja – powrót i znowu deportacja.
W takich miastach jak Rotterdam czy Tilburg lokalne władze wykorzystują przepisy związane z zakłócaniem porządku publicznego, by wszcząć procedury wydalenia. Migrant ma zwykle 28 dni na opuszczenie kraju lub złożenie odwołania, co stanowi poważne wyzwanie dla osób pozbawionych dachu nad głową.
Dane bezwzględnie pokazują skalę deportacji Polaków
Dane holenderskiego Urzędu ds. Repatriacji i Wyjazdów (DTenV) doskonale ukazują rosnącą skalę deportacji obywateli UE. W 2019 roku z Holandii deportowano zaledwie 290 osób, podczas gdy w 2024 roku liczba ta wzrosła do 690.
Najliczniejszą grupą spośród deportowanych są Polacy i Rumuni – migranci borykający się z bezdomnością, uzależnieniami oraz problemami zdrowotnymi, często niedysponujący stabilnym miejscem zamieszkania.
Według danych przekazanych Balkan Insight liczba deportowanych Polaków wzrosła z 156 w 2020 roku do 356 w 2024 – to ponad dwukrotny wzrost w cztery lata. Holenderskie służby przyznają, że deportacje skierowane są głównie do osób utrudniających życie publiczne, takich jak osoby spożywające alkohol na ulicach czy zakłócające porządek.
Organizacje praw człowieka ostrzegają, że takie działania mogą naruszać przepisy unijne i prowadzić do niesprawiedliwego traktowania obywateli wybranych państw. Zamiast karania, ich zdaniem, konieczne jest inwestowanie w politykę pomocy społecznej i rehabilitację dotkniętych osób.
Naszym celem nie jest karanie migrantów, lecz zapewnienie im bezpiecznego powrotu do miejsca, gdzie mogą odbudować swoje życie – tłumaczą przedstawiciele Urzędu ds. Imigracji i Naturalizacji (IND) w rozmowie z mediami.
Problematyczne jest jednak to, że dla wielu deportowanych powrót do Polski czy Rumunii nie stanowi szansy na nowy start. Brak wsparcia, pracy i perspektyw często sprowadza ich z powrotem do Holandii, gdzie znów mogą zostać uznani za osoby „usuwalne” i pozbawione pomocy społecznej. Powstaje w ten sposób błędne koło, które trudno przerwać, a w centrum tej sytuacji pozostają ludzkie dramaty rozgrywające się na ulicach zachodniej Europy.