Dramatyczny wpis żony Jakubiaka. Pół roku po śmierci takie słowa

Dokładnie pół roku po śmierci Tomasza Jakubiaka, znanego jurora i autora książek kulinarnych, jego żona Anastazja podzieliła się poruszającym wpisem w mediach społecznościowych. W kilku krótkich zdjęciach i zdaniach opisała, jak wygląda jej codzienność bez męża i jak radzi sobie z żałobą. To szczere wyznanie poruszyło fanów kucharza bardziej niż wiele innych wypowiedzi w ostatnim czasie.

Tomasz Jakubiak zmarł 30 kwietnia 2025 roku w wieku 41 lat, po długiej i trudnej walce z rzadkim nowotworem. Anastazja, która zazwyczaj unika rozgłosu, po raz kolejny udowodniła, że potrafi mówić prosto z serca. Jej słowa przypominają kartkę z rodzinnego albumu — delikatną i pełną emocji, których nie trzeba tłumaczyć.

Codzienne rytuały i lojalność — jak radzi sobie żona kucharza?

Wpis Anastazji Jakubiak nie jest dramatyczny ani przesadnie emocjonalny; ukazuje raczej spokojne i pełne tęsknoty rytuały dnia codziennego. Wspólne wspomnienia, rodzinne fotografie czy obchodzenie urodzin, które już się nie powtórzą, scalają jej pęknięty świat. Taki właśnie jest ton wpisu — stonowany, lecz szczery i prawdziwy.

W tle wciąż brzmiały słowa, które Anastazja wypowiedziała latem podczas telewizyjnego wywiadu, określając przy tym „najtrudniejszy telefon” – prośbę o zgodę na odejście męża. Te zdania nie dają się czytać bez ściśniętego gardła. Jej opowieść nie tworzy pomnika, lecz przywraca pamięć o Tomaszu jako człowieku, partnerze i ojcu, który jednocześnie planował kolejne projekty i zmagał się z ciężką chorobą.

Dziedzictwo Jakubiaka — kulinaria z duszą i sercem

Wielu sympatyków zastanawia się, co stanie się z pozostawionym przez Jakubiaka dziedzictwem — książkami, programami telewizyjnymi czy fundacyjnymi inicjatywami pomagającymi osobom chorym. Pewne jest, że pamięć o nim przetrwa nie tylko w przepisach kulinarnych, ale również w jego podejściu do gotowania i życia przy stole.

Ci, którzy oglądali programy Tomasza, dobrze pamiętają, że „dom” zaczyna się od aromatu unoszącego się nad patelnią, a kończy na trosce o każdego przy stole, nawet tego, kto zostaje sam przy zlewie. Wpis żony zamyka ten obraz pięknym przesłaniem, że miłość bywa tak prosta i potrzebna jak deser z zapaloną świeczką.

Do Tomka: „6 miesięcy. Tyle Cię z nami nie ma. Wyruszyłeś w swoją podróż i choć obiecałeś, że spotkamy się kiedyś, tam w kosmosie, to nie potrafię nie tęsknić. Każdego dnia. Wierzę, że patrzysz na mnie i na Bąbla z góry. To daje mi siłę, by każdego ranka wstać, uśmiechnąć się i szukać radości życia. Byłbyś dumny – coraz częściej mi się to udaje. Wiem, że żałoba nie ma terminu ważności, ale moje życie i naszego synka jest TU. Z Tobą na górze, z naszymi wspomnieniami i bezgraniczną miłością.”

Anastazja dodała także podziękowania dla bliskich, przyjaciół i wszystkich, którzy w tym trudnym czasie okazali jej wsparcie. Podkreśliła, że ostatnie półtora roku całkowicie ją przemieniło — jako kobietę, żonę i matkę. Towarzyszenie ukochanemu w cierpieniu, pożegnanie go i odkrywanie na nowo własnej drogi to jak dotąd najtrudniejsze doświadczenie w jej życiu.

„Czy jestem po tym silniejsza? Nie wiem. Ale jestem gotowa, by tę drogę dzielić z innymi, niezależnie od tego, jak potoczy się dalej” — napisała na Instagramie.

Comments
Loading...
error: Treść zabezpieczona !!