Doda, znana z szybkich i szczerych reakcji, tym razem zwróciła się bezpośrednio do prezydenta Karola Nawrockiego, wywołując szeroką dyskusję w mediach i w sieci. Choć wypowiedź gwiazdy dotyczyła decyzji politycznych, kryje się za nią głębokie, osobiste zaangażowanie w ochronę praw zwierząt, które dla artystki mają szczególne znaczenie.
Empatia zamiast czcze deklaracje
W środowisku celebrytów często spotyka się jedynie deklaracje troski o zwierzęta w mediach społecznościowych. Doda od lat pokazuje jednak, że jej słowa przekładają się na realne czyny. Artystka nie tylko dzieli się zdjęciami swoich pupili, lecz także konsekwentnie angażuje się w kampanie prozwierzęce, nie biorąc się w garść przed mówienie o swoich przekonaniach, nawet gdy budzi to kontrowersje.
Jej apel do prezydenta Nawrockiego nie był zwykłym manifestem, ale wyrazem autentycznej troski o los zwierząt, które nie mają prawa głosu. Wizerunek silnej i jednocześnie wrażliwej kobiety, która wykorzystuje swoją popularność do wpływania na ważne społeczne tematy, zyskał dzięki temu jeszcze większą wiarygodność.

Czym była ustawa łańcuchowa?
Projekt nowelizacji prawa dotyczącej ochrony zwierząt, zwany ustawą łańcuchową, miał na celu całkowity zakaz trzymania psów na łańcuchach. Przewidywał także szczegółowe regulacje dotyczące warunków utrzymywania zwierząt, w tym minimalne wymiary kojców oraz standardy ich konstrukcji. Celem było uniemożliwienie sytuacji, w których psy przez lata pozostają na zardzewiałych łańcuchach, pozbawione możliwości ruchu i odpowiedniej opieki.
Projekt miał przeciwdziałać powszechnym praktykom panującym w części gospodarstw i pseudo-hodowlach, gdzie zwierzęta żyją w skrajnie nieludzkich warunkach. W Sejmie ustawa zdobyła znaczące poparcie – 280 posłów głosowało za, 105 przeciw, a 30 wstrzymało się od głosu. Dokument trafił następnie do Senatu, gdzie uwzględniono większość poprawek i wysłano go do podpisu prezydenta. Wydawało się, że to rzadki moment politycznego konsensusu w kwestii praw zwierząt.
Zaweto i jego konsekwencje
Prezydent Karol Nawrocki zdecydował się zawetować ustawę, argumentując to jej złym napisaniem i mówiąc o wymogach dotyczących kojców jako o „kawalerach dla psów”. Zaznaczył także, że wprowadzone regulacje byłyby zbyt dużym obciążeniem finansowym dla wielu gospodarstw, szczególnie rolników i hodowców.
W konsekwencji ustawa, która miała poprawić warunki życia tysięcy zwierząt, została odrzucona. Ciekawe, że tego samego dnia prezydent podpisał natomiast ustawę zakazującą hodowli zwierząt futerkowych. Ta sprzeczność wywołała mieszane uczucia wśród obrońców praw zwierząt – z jednej strony krok naprzód, z drugiej zaś duże rozczarowanie w kwestii psów, zwierząt najbliżej związanych z człowiekiem.
Głos Dody jako symbol autentycznej troski
W obliczu decyzji prezydenta apel Dody nabrał szczególnego znaczenia. Artystka, od lat poświęcająca się ochronie zwierząt, tym razem zdecydowała się mówić w imieniu tych, którzy sami nie mogą się obronić. Jej słowa wyróżniały się szczerym zaangażowaniem i autentyczną emocją.
Doda wielokrotnie pokazywała, że jej miłość do czworonogów to nie chwilowa moda, lecz kwestia codziennego życia – traktuje swoje psy jak członków rodziny. Widok zwierząt trzymanych na łańcuchach jest dla niej tak samo bolesny, jak dla każdego, kto dostrzega ich cierpienie. To nie show, lecz prawdziwy gest odpowiedzialności i wrażliwości.
„Bardzo kocham zwierzęta, ale też rozumiem tok rozumowania prezydenta, mimo że wydaje mi się, że gdzieś poszedł nie w tym kierunku i jednak ku zwierzętom się zwróci, bo jest nie tylko prezydentem Polaków, ale też polskich zwierząt” – powiedziała wokalistka w rozmowie z Eską.
Artystka nie ukrywała także swojego głównego argumentu: „Od pastwienia się nad zwierzętami jest mały krok do tworzenia sadystów, czyli takich ludzi, którzy pastwią się na ludziach”. To głębokie spostrzeżenie pokazuje, że dla Dody kwestia ochrony zwierząt to nie tylko kwestia humanitarna, lecz także społeczna i moralnej jakości naszego państwa.
Doda apelowała także do niepotrzebnych stereotypów, mówiąc, że ludzie żyjący na wsi i w mniejszych miejscowościach nie są „ignorantami, którzy chcą się pastwić nad zwierzętami”. Jej stanowisko było jasne: nie każdy musi posiadać psa, ale jeśli już się go ma, musi zapewnić mu godne warunki życia.
Apel skierowany do prezydenta Nawrockiego stanowi organiczne przedłużenie osobistego zaangażowania artystki, które przejawia się na każdym kroku jej życia. W mediach społecznościowych regularnie dzieli się życiem swoich pupili, a ich relacja – wzajemna miłość i oddanie – staje się inspiracją dla jej postawy prozwierzęcej.