Do niecodziennej sytuacji doszło w Ropczycach na Podkarpaciu. Mąż z ciężarną żoną przyjechał do Zespołu Opieki Zdrowotnej. Dzwonił do drzwi, ale nikt kompletnie nie reagował. Mężczyzna podszedł do pobliskiej stacji pogotowia, ale tam także nikt nie wychodził.
Dosłownie sekundy dzieliły ich od porodu, dlatego kobieta zaczęła rodzić na zimnej podłodze w przedsionku ZOZ-u. Mąż samodzielnie odebrał poród! Dopiero po wszystkim do pary przyszły pielęgniarki.
O całej historii mężczyzna opowiedział na łamach „Nowin”. To z gazety dowiadujemy się, co przeżyło małżeństwo.
Wciskałem go (dzwonek) przez kilka minut, ale nikt do nas nie wyszedł
Kątem oka dostrzegł jednak, że pod budynkiem stoją karetki, czyli znakiem tego ktoś musiał być w środku, a mimo to nikt nie zareagował w odpowiednim czasie. Gdy mężczyzna odebrał poród, dopiero wtedy zbiegł personel, tłumacząc się, że nie słyszał dzwonka. Panią Agnieszkę z dzieckiem zabrano do szpitala.
Artur Grabowski, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Rzeszowie, powiedział: „Prowadzone jest postępowanie dotyczące narażenia 38-letniej kobiety oraz jej nowo narodzonego dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia, przez osoby na których ciążył obowiązek opieki”.
*Zdjęcia mają charakter poglądowy
Źródło: plus.nowiny24.pl | Fotografie: picryl.com, facebook.com
Tekst pochodzi z: popularne.pl
Recover your password.
A password will be e-mailed to you.